I pomyśleć, że jedyne, czego było trzeba, to list, cierpliwość i odrobina zawziętości…

Gdy napisałam e-maila do Pałacu Prezydenckiego, prosząc o przyjęcie w Dniu Przedsiębiorczości, traktowałam to bardziej jak eksperyment niż rzeczywistą szansę. Byłam ciekawa, czy dostanę odpowiedź, a jeśli tak, to jaką.

Jedyne, na co liczyłam, to że będzie ona miła, bo był to przecież okres przed wyborami. Po pewnym czasie dostałam odpowiedź z prośbą o kontakt telefoniczny. Moją pierwszą myślą było, że jeszcze udzielą mi reprymendy za zajmowanie czasu bzdurami w czasie kampanii. I tym razem się pomyliłam. Zaproponowali mi jednodniowe praktyki w Pałacu Prezydenckim, w Biurze Polityki Społecznej. I w ten sposób mój mały eksperyment zaczął zmieniać się w dość niecodzienną przygodę.

Co prawda ustalenie terminu trwało wieczność, ale ostatecznie zostałam zaproszona na 8:00 rano, 24 kwietnia. Dzień przed spakowałam najlepsze ciuchy, zapoznałam się dokładniej z programem wyborczym prezydenta i pojechałam.

Następnego dnia zestresowana dotarłam do Pałacu Prezydenckiego. W Biurze Przepustek czekał na mnie pracownik. Odbyło się przeszukanie, musiałam przejść przez bramki i ostatecznie dostałam przepustkę i zostałam zaprowadzona do biura. Wszyscy mnie przywitali, uścisnęli rękę, a ja dość oszołomiona starałam się tylko nie zacząć nerwowo śmiać. Po chwili dowiedziałam się, że mam wziąć udział w seminarium dotyczącym organizacji pozarządowych z udziałem przedstawicieli Ukrainy. Temat okazał się nadzwyczaj ciekawy (wiem, że nie brzmiał porywająco, a jednak…), a otoczenie dodawało mu tylko splendoru.

Po zakończeniu spotkania zostałam zaprowadzona do Biura Polityki Społecznej, gdzie opowiedziano mi o polityce rodzinnej Prezydenta. Po pewnym czasie, gdy miałam zostać oprowadzona po Pałacu, zadzwonił telefon. Okazało się, że Pierwsza Dama ma właśnie spotkanie z Rzecznikiem Praw Dziecka i jego pracownikami. Pani dyrektor, która odebrała telefon, spojrzała na mnie i zapytała: „ Chciałabyś pójść?”. Jak łatwo się domyślić, po 5 minutach stałam wśród pracowników Biura Rzecznika Praw Dziecka i słuchałam przemowy Małżonki Prezydenta oraz Rzecznika Praw Dziecka.

Zwiedzania Pałacu też nie straciłam, wręcz przeciwnie, zostałam oprowadzona wraz z pracownikami Biura RPD, a przewodnikiem była Pani doradca prezydenta sprawiająca wrażenie, jakby Pałac był jej drugim domem.

W końcu ok. godziny 16 zostałam pożegnana i odprowadzona do wyjścia. Gdy czekałam na autobus, dotarło do mnie, jak wiele wydarzyło się w ciągu tego dnia i pomyślałam, że w sumie fajnie mi wyszedł ten eksperyment…

[Agata Ptaszyńska, II A]